Tego lata wyruszyliśmy na objazd naszym autem po Europie. Celem było 5 mikrokrajów: Luksemburg, Liechtenstein, Monako, Andora i San Marino, ale przy tej okazji odwiedziliśmy także: Niemcy, Francję, Hiszpanię, Szwajcarię, Włochy, Austrię, Chorwację, Słowenię, Słowację i Czechy.
Kilka z nich na naszej drodze to jedynie kraje tranzytowe. Inne warte były bliższego poznania, a to dlatego, że byliśmy tam pierwszy raz, jak na przykład w Szwajcarii, albo coś ciekawego ominęliśmy podczas poprzednich podróży, jak Florencja we Włoszech czy jaskinia Postojna na Słowenii. Najwięcej czasu spędziliśmy w południowej Francji, bo Lazurowe Wybrzeże i Prowansja, ale także okolice Lyonu i Langwedocja mają wiele do zaoferowania. Z pewnością też wrócimy tam jeszcze nie raz.
Szwajcaria zrobiła na mnie duże wrażenie, nie tylko ze względu na wysokie ceny wszystkiego, ale przede wszystkim krajobrazy. Szmaragdowe jeziora pośród gór wyglądały jak alpejskie fiordy. Nad jeziorem Walensee zobaczyłem jeden z największych wodospadów jak dotąd. Szkoda tylko, że pogoda była w kratkę. Genewa i Berno też mają wiele uroku. Ta genewska fontanna jest zachwycająca.
Francja południowa to jeden z najciekawszych i najprzyjemniejszych regionów w Europie. Lyon, Carcassone, Avinion, Pont Du Gard, Gordes, Langwedocja, Prowansja, Marsylia, Lazurowe Wybrzeże, Saint Tropez, Nicea, Cannes itp. itd. Co najbardziej zapamiętaliśmy: rzymski akwedukt w Pont Du Gard o zachodzie słońca, festiwal teatralny i most w Awionionie, mury Carcassone, port w Marsylii, miasteczko na wzgórzu Gordes, muzeum miniatur i sci-fi w Lyon, piękne muszle w Port-le-Nouvelle, jachty w Saint Tropez, lazurowe morze w Nicei, wieczorny spacer wśród wysokich palm po Cannes…
W drodze powrotnej z Andory zahaczyliśmy o Hiszpanię. Widok na Pireneje jest niezapomniany. Zatrzymaliśmy się na obiad przy górskiej rzeczce, potem kąpaliśmy się w niej i rzucaliśmy kaczki. To był jeden z ciekawszych dni…Śniadanie koło Carcassone we Francji, zakupy w Andorze, obiad w hiszpańskich Pirenejach, kolacja nad francuskim morzem 🙂
Włochy odwiedziliśmy po raz kolejny. W 2003 objeździliśmy rejon Wenecji, Pizy, Toskanię, wpadliśmy też do Rzymu i Watykanu. Żałowaliśmy wtedy, że nie zboczyliśmy z autostrady do Florencji. Teraz musieliśmy tam być i tak zrobiliśmy. Warto było 😉 Wieczorem wpadliśmy na pizzę i lody do San Remo, a jednego ranka obudziliśmy się przy plaży w Riccione niedaleko Rimini. Przed odbiciem na Istrię niezapomniany widok z góry na port w Trieście. Pamiętam ten widok z 2002 roku, kiedy to objeżdżaliśmy Chorwację i wpadliśmy do Triestu na obiad. Włochy to kraj, do którego można ciągle wracać i za każdym razem jest tyle do poznania i przeżycia… Następnym razem nie pominiemy na pewno Bolonii…
Kilka razy spieszyliśmy się na Chorwację czy do Włoch, pędząc autostradą przez Słowenię. Nie było czasu by zboczyć do olbrzymiej jaskini w Postojnej. Teraz mieliśmy to nadrobić i nam się udało. Niestety w jaskini nie można robić zdjęć ;( te co mam są zrobione po kryjomu… Przy okazji pobytu w tych okolicach zobaczyliśmy też Predjamski Zamek oraz Ljublanę ze smoczym mostem i Maribor, w którym rośnie najstarsza w Europie winorośl.