Słowackie Wysokie Tatry, czyli narty nie na żarty (2011)

Kolejne ferie zimowe, jako amatorzy narciarstwa, postanowiliśmy spędzić na szusowaniu w górach. Małą zaprawę jak zwykle zrobiliśmy sobie w kilka weekendów na świętokrzyskich stokach, by nie pękać potem na dłuższych i trudniejszych trasach. Ze względu na ograniczenia urlopowe musieliśmy się wyrobić w 7 dni, więc wybór padł znów na pobliską Słowację, gdzie z Kielc można dojechać w kilka godzin. Rok wcześniej szusowaliśmy w Centrum Jasna koło Liptovskego Mikulasa, ze świetną infrastrukturą i atrakcjami nie tylko dla narciarzy, ale ciekawi nowych miejsc tym razem wybraliśmy pobyt w Wysokich Tatrach.

Czytaj dalej „Słowackie Wysokie Tatry, czyli narty nie na żarty (2011)”

Berlin – nie taki niedźwiedź straszny (2010)

Koniec wakacji zdecydowaliśmy się spędzić z moją rodziną z Wrocławia i z dziećmi w karaibskich klimatach, ale że nie było nas już stać – po intensywnych urlopach tego roku – na rejs na Antiquę czy Martynikę, wybraliśmy w zamian Tropical Islands pod Berlinem. W planach mieliśmy, oczywiście oprócz relaksu w tym atrakcyjnym aqua-parku, także poznanie stolicy Niemiec, która jest przecież tak niedaleko od Polski, ale jakoś do tej pory pozostawała dla nas nieodkryta.

Czytaj dalej „Berlin – nie taki niedźwiedź straszny (2010)”

Serbia – wielkie, jugosłowiańskie aspiracje (2010)

Do Serbii mieliśmy wjechać z Kosowa, ale niestety nawet bez kosowskich stempli w paszportach, na które serbscy celnicy są wyczuleni, i tak zawrócono nas z granicy. Kazano nam udać się ponownie do Macedonii, w której byliśmy kilka dni wcześniej podczas naszej bałkańskiej wyprawy i stamtąd spróbować wjechać na terytorium Serbii, tym razem według nich …legalnie. Tak się niefortunnie złożyło, że teraz by dotrzeć na północ Europy, do naszego rodzinnego domu w Polsce, musieliśmy jechać, o ironio, na południe kontynentu. Tak to już jest, że czasem, aby zrobić dwa kroki do przodu trzeba najpierw zrobić krok do tyłu.

Czytaj dalej „Serbia – wielkie, jugosłowiańskie aspiracje (2010)”

Albania – rozwiewamy stereotypy (2010)

Do Albanii wjechaliśmy od strony Macedonii, a dokładniej górską drogą wzdłuż północnego brzegu Jeziora Ochrydzkiego. Im dalej prowadziła nasza droga, tym coraz częściej zakręcała, prowadząc nas serpentynami przez górskie przełęcze, doliny i wzniesienia. Przed nami roztaczały się piękne, górskie krajobrazy. Pomyśleliśmy sobie, że choćby dla nich warto było tutaj odbić z naszej powrotnej drogi do Polski.

Czytaj dalej „Albania – rozwiewamy stereotypy (2010)”

Bułgaria cz.3 – poza wybrzeżem i okolice Sofii (2010)

Rozpoczęliśmy kolejny etap naszej podróży, zwany długim powrotem do domu. Zanim dotrzemy do Polski przed nami jeszcze kilka ciekawych miejsc do odwiedzenia w Bułgarii, potem Macedonia, Albania, Kosowo i Serbia oraz tranzyt przez Węgry i Słowację. Daliśmy sobie na to 7 dni.  Podczas naszej bałkańskiej wyprawy poznaliśmy już rumuńską Transylwanię, turecki Stambuł i całe bułgarskie wybrzeże Morza Czarnego od północy na południe. Najwyższy czas zajrzeć w głąb kraju. Po drodze do Macedonii planowaliśmy zwiedzić przede wszystkim Wielkie Tarnowo, Sofię i Monastyr Rylski.

Czytaj dalej „Bułgaria cz.3 – poza wybrzeżem i okolice Sofii (2010)”

Bułgaria cz.2 – południowe wybrzeże i wokół Burgas (2010)

Komfort posiadania własnego auta na wakacjach nie tylko umożliwia, ale wręcz zachęca do wypadów w teren i poznawania okolicy. Oczywiście zawsze można też wypożyczyć auto na miejscu, skorzystać z publicznego czy prywatnego transportu, ale nie ma to jak wycieczka własnym samochodem. Niestety czasem nasze auto może nam sprawić niemiłą niespodziankę, zacznie charczeć, coś się w nim zepsuje i nie chce jechać dalej. Wtedy już mniej jesteśmy zadowoleni z tego rodzaju podróżowania, ale kto nie ryzykuje ten w kozie nie siedzi. Tak też było z naszą wycieczką objazdową po południowym wybrzeżu Bułgarii.

Czytaj dalej „Bułgaria cz.2 – południowe wybrzeże i wokół Burgas (2010)”